Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/487

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 483 —

lonach pięknych pań i w klubach, w których arystokratyczni panowie zabawiali się w wysoką grą.... Opowiadano sobie legendy o jego młodzieńczych niemal wybrykach i sukcesach. Zaledwo przed dwoma laty o mało co nie miał pojedynku o jakąś piękną i młodą aktorkę. Nazywano go też najpospoliciej „pięknym i nieśmiertelnym baronem“.
Inaczej zupełnie z baronem Konradem.
Pomimo swoich lat trzydziestu kilku zaledwo, był on uosobieniem powagi. Nie uśmiechał się prawie nigdy, szczególniej od lat 4ch, od wypadków, które dotknęły jego rodzinę — i jego samego. Powołany do Berlina, Konrad zmuszony został przez nowe stosunki, w które wszedł, do przedstawienia się na dworze cesarskim i w salonach rodzin zaprzyjaźnionych i skuzynowanych z Felsensteinami; ale ostatecznie nigdy się nie oddawał szczerze nowym wykwintnym i wysokim stosunkom, ani przez jedną chwilę nie żył w nich całkowicie.... Składał obowiązkowe wizyty, bywał na urzędowych przyjęciach (otrzymał bowiem nawet jakiś tytularny urząd dworski); ale zresztą o ile mógł, stronił od tego świetnego i błyszczącego świata. W towarzystwie młodych arystokratów pruskich nie gustował; zabaw ich nie rozumiał; przyjaznych stosunków z nimi nie zawiązywał.
Z początku odosobnienie to kładziono na