Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/469

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 465 —

Co do Kaliskiego (który teraz był już zmuszonym porzucić pseudonim Dixa), temu jeszcze raz udało się uniknąć sprawiedliwości... Wyskoczywszy z okna, znalazł się na jakimś daszku, a ztąd zbiegł na dół po szczeblach t z. fire escape.... Znalazł się w chwil parę w ciemnym zaułku, a wybiegłszy ztamtąd, wziął pierwszy lepszy tramwaj, idący ku granicom miasta.
Dodać trzeba, że uciekając z „gamblerni”, był tyle przezornym, iż porwał będący pod ręką kapelusz jakiegoś gracza.
Noc przepędził na ławce w parku podmiejskim, a nazajutrz rano wędrował już w świat. Szedł pieszo — i zakradał się do wagonów kolejowych....
Po pięciu dniach takiej podróży widzimy go przybywającego w wagonie towarowym do St. Joseph, Mo. Wyglądał brudny, oberwany, jak szczery, prawdziwy „tramp”.

VII.

Jeszcze urywki z pamiętnika Szczepana Homicza:
(D. 11go września). — Jestem szczęśliwy, jestem prawdziwie szczęśliwy.... Niebo dziś się przedemną roztwarło. Śpiewałbym i tańczył — i śmiałbym się, jak szaleniec. Dzień cały byłem, jak gdyby odurzony szczęściem. Spotkało mnie coś niesłychanego, coś tak dziwnego i nieprawdopodobnego, że prędzej przy-