Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 397 —

Nastąpił strzał rewolwerowy — i Bartek Szymulis, rażony kulą w twarz, padł w tył na murawę.
W tej samej chwili odezwały się dwa dzikie ryki....
To Pat i Denis szli, jak burza, niosąc pomstę za brata. Z nimi razem rwał Szczepan i dwaj inni, Szymek Zawalidroga obejrzał się i zrozumiał wszystko.... Pomiędzy nim a nimi szło teraz o życie. Pogoń znajdowała się w tej chwili o sto kroków od niego.
Piekielny uśmiech wybił mu się na twarzy.
Myśli przebiegały mu przez mózg, jak błyskawice.... Cokolwiek bądź i jakkolwiek bądź nie da im kompletnego tryumfu. Najpierw nie odda im tej dziewczyny, o którą poszła cała ta awantura.... Niech ich i ją dyabli wezmą — ich z rozpaczy, ją.... tam na dnie wąwozu. A on — zobaczy jeszcze...
To, co pomyślał, wykonał.
Zeskoczył z muła i pobiegł na brzeg wąwozu.... Jadwigą, ciągle nieprzytomną, zasłaniał się, jak tarczą, przed ewentualnymi strzałami tamtych.
Szymek Zawalidroga stanął teraz nad brzegiem wąwozu.
Ciało Jadwigi uniósł w górę — i nagłym ruchem rzucił w parów. Piekielnym śmiechem odpowiedział na jęk rozpaczy, jaki się wyrwał z piersi Szczepana i na okrzyki zgrozy pozo-