Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 31 —

koju Jadwigi. Przed dziewczyną leżała duża, wyżółkła koperta, okryta różnemi stęplami, napisami i szeregiem marek pocztowych dziwnej barwy, z adresem skreślonym dużemi literami, jak następuje: „Mrs Stephen Slaskey — Miodowa Str. — Warsaw — Poland.” Na poprzek tego napisu szły następujące słowa, po polsku ręką nieboszczyka radcy Biechońskiego skreślone:

„Dnia 17 listopada 1867 r. przysiągłem razem z żoną moją, umierającej Józi Śląskiej, że nigdy zawartości tej koperty dziecięciu jej jedynemu, Jadwidze, ani przed, ani po dojściu jej do rozumu nie zakomunikuję, chyba gdyby w jakikolwiek inny sposób o tem strasznem nieszczęściu się dowiedziała. W takim razie tylko kopertę ową ja lub żona moja doręczyć jej powinniśmy. W tym celu koperta do kofica życia tego z nas, które drugie przeżyje, ma być zachowana. Przed zgonem starać się ją spalić trzeba. Tak mi, Panie Boże, dopomóż! zlecenie umierającej z bólu i żalu, najnieszczęśliwszej i najszlachetniejszej w świecie z kobiet, co do joty wykonać.

Stanisław Biechoński.

Poznań.

Rozdarty bok koperty był na nowo zamknięty przepaską z mocnego niebieskiego papieru i dwiema herbowemi pieczęciami na laku zapieczętowany.
Jadwiga podniosła cenny dokument do ust i z czcią złożyła na nim pocałunek. Potem