Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 327 —

— Tu jest mieszkanie dwóch zdrajców A czy nie przysięgaliśmy zdrajcom zemsty?
— Tak.... przysięgaliśmy....
— Otóż cobyście tak powiedzieli, moje baranki, gdybyśmy zajrzeli do tego domku? Może tam pod pierzyny znajdziemy ukrytego ktorego z naszych ptaszków.... a może też znajdzie się tam i co innego, ciekawego?!
Pomysł ten podobał się wszystkim.
— Hurra, Harald! — wołano.
Do wykonania przystąpiono w jednej sekundzie. Gromadka „chłopców” poskoczyła do domku. W pierwszym rzędzie byli trzej Szymulisowie. Drzwi frontowe pękły, jak drzazga, pod naciskiem jednego z nich. Wtedy tłum wpadł do mieszkania, ale — nie znalazł nikogo.
Napróżno trzej Szymulisowie szukali Jadwigi.
Próżno Stefka razem z Haraldem zaglądała w każdy kątek.... Młoda kobieta szalała na myśl, że nie może stanąć naprzeciwko swej, jak mniemała, współzawodniczki — i zorać jej twarzy paznogciami i drzeć włosów z głowy.
Tłum zaczął się gniewać, że nie znalazł nikogo.
Ktoś już chciał zacząć rąbać sprzęty, ale wściekła ze złości Stefka wyrwała mu siekierę.
— Po co tracić czas? — zawołała — tę budę....