Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 276 —

Za to tegoż samego popołudnia, gdy Połubajtys wrócił ze swej kolejki od pracy, odbył z nim ponowną długą konferencyę u siebie na górze.
Mówili o różnych rzeczach.
Najpierw Jan pierwszy wyjaśnił Szczepanowi powód uniesienia się poprzedniego wieczora na widok złowrogiej twarzy Moskala, którą ujrzał pośród drzew....
Był to dramat prosty i codzienny.
W Wilnie, gdzie Janek znajdował się, jako chłopiec 191etni na praktyce w zakładzie mechanicznym, widział on już tego człowieka. Aleksiej Iwanowicz, starszy od niego o lat parę, był wypędzonym z rozporządzenia władzy za „niebłagonadiożnośt” studentem uniwersytetu petersburskiego i przebywał w Wilnie, pracując u fotografa. Poznał się tam ze siostrą przyrodnią Jana, młodziutkiem jeszcze dziewczęciem, mieszkającem, jak Jan, dla kształcenia się w mieście u krewnych. Nastąpiło nieszczęście.... Dziewczę zapatrzyło się w czarne oczy młodego Moskala i uwierzyło jego deklamacyom o wspólności dusz, o potędze uczuć, o swobodzie i rewolucyi. Uwodziciel Moskal umknął z Wilna dalej siać złe, a uwiedzione dziewczę zażyło trucizny.
Przy jej trumnie Połubajtys zaprzysiągł zemstę łotrowi. Spotkał go po latach tutaj. Nie dziw, że był poruszonym do głębi!