Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 213 —

razem — i szukali środków wyjścia. Szczepan miał nawet swoją własną teoryę, zarówno co do zbrodni przed laty spełnionej, jak i co do napadu w Cleveland; ale była to teorya zbyt śmiała, ażeby mógł ją komunikować Jadwidze. Z jego to porady Jadwiga skomunikowała się z jednem z biur detektywów w New Orleans — i oczekiwała właśnie ztamtąd odpowiedzi. List, odebrany przez nią, prawdopodobnie tę odpowiedź zawierał.
— Nie pokazała mi listu.... a więc mi już nie ufa! — myślał Szczepan i chmura smutku nasuwała się mu na czoło.
W tej chwili właśnie w drugim kącie pokoiku ustały śmiechy z powodu owych przysłanych z Europy „stu całusów” — i Mania stanowczo zaproponowała mężowi, aby zajęli się czemś „poważniejszem”.
— Zgoda — odrzekł Jan i zapaliwszy fajkę, zaczął jej opowiadać różne nowiny.
Jan dziś rano wychodził, jak mówi z powagą, „na miasto”, był nawet w hotelu (jest to najpiękniejszy saloon i główne miejsce gdzie się zgromadzali miejscowi „notable”) — i ma nowin pełny worek. A więc do szmelcarni przyjdzie nowy dyrektor; fabryka dostała obstalunek na płyty pancerne do okrętów wojennych aż z Rosyi; Jachimiaczka, ta z dużym nosem, pobiła się z mężem i zaskarżyła go do „skwajera” („czekaj, czekaj!” szepce w tem miejscu