Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 209 —

swych zarobkach, kupował książki, modele, przyrządy. Bawić się z koleżkami przestał, choć ich nie brakło w „Excelsior Works” i w osadzie X., nawet i Polaków.... Nie pił i nie hulał.
W owym czasie rozlegała się na wszystkie strony po Ameryce i po świecie całym sława Edisona, chłopca amerykańskiego prawie bez wykształcenia, a ostatecznie milionera-wynalazcy. Szczepan dostał zkądś jego życiorys — i po przeczytaniu czuł się, jak gdyby oszołomionym. Mędrcem (Wizard) zwały tego człowieka gazety; świat cały niósł mu cześć i miliony.
— I czemużbym ja nie mógł stać się jemu równym?! — pytał sam siebie.
I pracował — i męczył się — i ślepiał nad swemi przyrządami. Doskonalił się w swojej gałęzi wiedzy — i marzył o jakimś wielkim wynalazku, któryby zreformował ludzkość. Niekiedy już, zdawało się, miał go w palcach; aż oto wielki wynalazek... znikał, ulatał w przestrzeń, niedościgniony. Swoją drogą, w pracy trafiało się Szczepanowi robić ważne, choć drobne, odkrycia i ulepszenia praktyczne. Nie pozostawały one bez wpływu na jego karyerę w fabryce.
Stawiały go coraz wyżej....
W taki to sposób w tłumie pracujących przebijał sobie drogę nasz bohater. Uśmiech