Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 207 —

How do you do, Mr. Homitsch? — rzekło — zapewne rozumiesz pan już teraz cokolwiek po angielsku?
Szczepan spojrzał zdziwiony. Ten potentat go znał. Zkąd? — nie był w stanie zdać sobie sprawy.... W każdym razie pochylił nizko głowę na znak twierdzenia.
„Boss” widział tymczasem jego zdziwienie. Lekki uśmiech, niezwykły gość na tej kamiennej twarzy, rozchylił jego wargi.
Yes — rzekł — pan mnie nie poznajesz.... Ale ja pana znam. Jechaliśmy razem bremeńskim okrętem, na którym pan tak dzielnie broniłeś swej rodaczki przed napadem tego cranka.
— Ach! — rzekł tylko Homicz i zarumienił się.
— Pan jesteś dzielny chłopiec — ciągnął dalej przemysłowiec — i bardzo mi przyjemnie, że pan pracujesz tam u mnie — wskazał ręką na szeregi gmachów i kominów, owinięte w dymy — pański record jest w porządku.... a wczoraj oto zrobiłeś pan naszym zakładom elektrycznym przysługę. Gdyby nie pan, moglibyśmy mieć z $10,000 szkody.... nie licząc niedogodności. Oto skromne wynagrodzenie dla pana: książeczka banku oszczędności na pańskie imię na $50.... for start (na początek).
Szczepan nie wiedział, co ze sobą robić.