Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 178 —

będzie miała dość siły, ażeby być przesłuchaną. Posiedzenie tedy zostało odroczone do dnia następnego. Reporter Littejohn uprosił sobie obecność przy badaniu (mówiąc nawiasem, młodemu człowiekowi stała wciąż przed oczyma królewska postać Jadwigi, jak ją w świetle zapalających się błyskawic parę dni temu widział!). — Kazano też przybyć do szpitala i Homiczowi (nie można też ręczyć, czy szef detektywów nie zarządził nad nim lekkiego nadzoru policyjnego, naturalnie do czasu wyjaśnienia kwestyi)
Policyant polski, który był tłumaczem w głównej kwaterze policyjnej, zaprowadził Homicza do jakiegoś drugorzędnego hoteliku.
Tam, wypiwszy kieliszek wódki i zjadłszy porcyę mięsa, rzucił się na łóżko we wskazanym mu pokoiku — i zasnął snem kamiennym.
Obudził go dopiero świt następnego poranka.
Już na dwie godziny przed wskazanym terminem, Homicz czekał przed bramą szpitala. Doczekał się wreszcie przybycia szefa policyi, jego sekretarza, policyanta-tłumacza i reportera. Wzięli go ze sobą, ale do pokoju, gdzie się odbywało badanie chorej, nie wpuścili. Kazali mu czekać w sąsiedniej izdebce.
Szef policyi miał w tem pewien plan.
Istotnie, gdy chora drżącym głosem złożyła swoje zeznanie, policyant otworzył drzwi — i u-