Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 96 —

dziurawej garderobie; uczciwi rzemieślnicy i obok wisielcy najgorszego gatunku; bywała też i płeć piękna, naturalnie o odcieniu mocno emancypowanym. Jednę cechę wspólną miała ta różnobarwna gromada: prawie każdy z tych ludzi (oprócz chyba przejezdnych, dla ciekawości tu zaglądających) miał na swej przeszłości jakąś plamkę: ból ciężki, nałóg przykry, winę jakąś, niezdolność do życia praktycznego, jakąś ciężką omyłkę życiową, a niekiedy (rzadko zresztą) nawet i zbrodnię....
W jaki sposób Homicz dostał się pomiędzy tę gromadę? W sposób bardzo prosty. Pod wskazanym adresem, dokąd go zaprowadził ów żydek-przewodnik, nie znalazł swego przyjaciela ślusarza — i idąc za jego śladem, znalazł się u „Matki“. Ów ślusarz już przed miesiącem z górą wyprowadził się ze swego mieszkania. Dokąd? — Gospodyni, Niemka, z którą widocznie rozstał się w nienajlepszy sposób (powodem.... komorne niezapłacone), ani o tem wiedziała, aniby chciała powiedzieć. Rzuciła tylko Homiczowi od niechcenia adres restauracyi polskiej, w której ów, jak go nazywała, „Kerl“ miał całemi dniami przesiadywać, zamiast pracować.
Nie było jeszcze późno, Szczepan skierował się do restauracyi.
Tu odrazu znalazł się na przyjaznym i swojskim gruncie. Przyjęto go, jak swojego.