Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

PANNA BERNICK. I pojąć nie powinnaś. Pójdziesz za nim, jak żona za mężem.
JAN. O, tak!
PANNA HESSEL. Co?... Muszę cię uściskać, Marto. Nie spodziewałam się tego po tobie.
PANNA BERNICK. Wierzę, bom ja się sama tego nie spodziewała. Raz jednak lody muszą być przełamane. Och! co my tu cierpimy z powodu tych ciasnych nawyknień i obyczajów! Zbuntuj się przeciwko nim, Dino, zostań jego żoną. Musi raz stać się coś takiego, co zniweczy wszystkie „nie wypada”.
JAN. Co na to odpowiesz, Dino?
DINA. Chcę zostać twoją żoną.
JAN. Dino!
DINA. Wprzód jednak pragnę pracować, być czémś sama przez się... Ja nie chcę być tą rzeczą, którą się bierze.
PANNA HESSEL. Tak, masz słuszność. Tak być powinno.
JAN. Dobrze, będę czekał i miał nadzieję...
PANNA HESSEL. Że ją zdobędziesz. Ale teraz na statek.
JAN. Tak, na statek. Ach! Lono, siostro droga, jeszcze słówko. (Prowadzi ją w głąb sceny i mówi coś szybko).
PANNA BERNICK. Dino! O, tyś szczęśliwa!... Niech ci się przypatrzę raz jeszcze... raz ostatni... Niech cię uściskam.
DINA. Nie ostatni raz. Nie, najdroższa, ukochana ciociu, zobaczymy się znowu.
PANNA BERNICK. Nigdy! Przyrzecz mi, Dino, że tu nigdy nie wrócisz. (Bierze jéj ręce i patrzy w oczy). Idź do szczęścia, drogie dziecię... po za morze. Och! ileż razy wśród szkoły wyrywałam się duszą po za nie! Tam musi być tak pięknie, horyzonty muszą być szersze, chmury się wyżéj unoszą, swobodniejsze powietrze ludzi otacza.
DINA. Ciociu! ty kiedyś popłyniesz tam za nami.
PANNA BERNICK. Ja? Nigdy, nigdy! Tu jest moje życiowe zadanie.
DINA. Być na zawsze rozłączoną z tobą... Nie... Tego sobie nawet wyobrazić nie mogę.
PANNA BERNICK. Ach! człowiek ze wszystkiém rozłączyć się może, Dino. (Całuje ją). Przyrzecz mi, że go szczęśliwym uczynisz.
DINA. Nie, nie przyrzeknę. Nie cierpię przyrzeczeń. Wszystko będzie tak, jak Bóg pozwoli.
PANNA BERNICK. Masz słuszność; pozostań taką, jaką jesteś: szczerą wobec saméj siebie.
DINA. Taką będę, ciociu.
PANNA HESSEL (kładzie do kieszeni jakieś papiery, które jéj Jan oddaje). Dobrze, dobrze, mój drogi. Ale teraz na statek.