Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

WIEGELAND. Na „Palmie”; właśnie ją holują. Dobry wieczór, dobry wieczór, panie radco.
BERNICK. A pan, jako znający morze, ufasz stale, że...
WIEGELAND. Ufam Opatrzności, panie radco. Przytém sam byłem na statku i rozdałem traktaciki, po których spodziewam się błogiego skutku. (Altstedt i Krapp wchodzą z prawéj strony).
ALTSTEDT. Skoro tylko to się uda, wszystko dobrze pójdzie... Ach! dobry wieczór, dobry wieczór!
BERNICK. Czy się co stało, panie Krapp?
KRAPP. Ja nic nie mówię, panie radco.
ALTSTEDT. Cała załoga „Gazeli” spita jak bele. Daję słowo uczciwości, że te bydlęta poginą. (Panna Hessel wchodzi z prawéj strony).
PANNA HESSEL (do Bernicka). Teraz już mogę cię od niego pozdrowić.
BERNICK. Już jest na statku?
PANNA HESSEL. W każdym razie nie długo tam będzie. Pożegnaliśmy się w hotelu.
BERNICK. Trwa w swojém postanowieniu?
PANNA HESSEL. Niewzruszony jak głaz.
RUMMEL (przy oknie). Do licha! z temi nowomodnemi urządzeniami, nie mogę spuścić stor.
PANNA HESSEL. Chcesz pan wyjść? Sądziłam, że teraz...
RUMMEL. Tylko chwilowo. Pani wié przecież, co się gotuje?
PANNA HESSEL. Wiem. Zaraz panu pomogę (bierze sznur). Spuszczę zasłonę na mego szwagra... chociażbym ją podnieść wolała.
RUMMEL. To się późniéj zrobi. Gdy tłum napełni ogród, podniesiemy zasłony, ażeby ujrzeli wszyscy uszczęśliwioną rodzinę... Dom obywatelski powinien miéć szklane ściany.
BERNICK (zdaje się chcieć coś powiedziéć, ale odwraca się szybko i idzie do swego pokoju).
RUMMEL. Teraz zróbmy ostatnią naradę... Chodź, panie Krapp; musisz nam dać niektóre faktyczne objaśnienia. (Panowie wchodzą do pokoju radcy. Panna Hessel spuściła zasłony okien i chce właśnie spuścić je w otwartych drzwiach ogrodowych, gdy Olaf zeskakuje z góry na wschody. Ma on pled na ramionach i zawiniątko w ręku).
PANNA HESSEL. Ach! Boże odpuść, jakżeś mnie przestraszył, dzieciaku!
OLAF (chowając zawiniątko). Cyt, ciociu!
PANNA HESSEL. Czyś ty oknem wyskoczył? Gdzież to tak?
OLAF. Cyt!.. nic nie mów... ja do wuja Jana... tylko do portu. Wiész... muszę go pożegnać... Dobranoc, ciociu! (Wybiega przez ogród).
PANNA HESSEL. Zostań! Olaf... Olaf! (Jan w podróżném ubraniu, z torebką przewieszoną przez ramię, wchodzi ostrożnie przez drzwi prawe).