SOLNESS. Wstrząsnę kapeluszem, zejdę na ziemię, i uczynię, jakiem powiedział.
HILDA (z otwartemi ramionami). Teraz widzę cię znowu — tak jak wówczas — gdy słyszałam śpiew tam w górze.
SOLNESS (z głową spuszczoną patrzy na nią). Jakim sposobem; Hildo, stałaś się tém, czém jesteś?.
HILDA. Jakim sposobem zrobiłeś mnie tém, czém jestem?
SOLNESS (krótko, z postanowieniem). Księżniczka otrzyma swój zamek.
HILDA (uszczęśliwiona klaszcze w ręce). Ach! mistrzu! Mój cudowny zamek. Nasz zamek powietrzny.
SOLNESS. Z silną podwaliną.
PANI SOLNESS. Więc będzie i muzyka.
RAGNAR. Tak, proszę pani, orkiestra stowarzyszenia mularzy (do Solnessa). Majster kazał powiedziéć, że gotów jest teraz wieniec zawiesić.
SOLNESS (biorąc kapelusz). Dobrze, ja sam pójdę.
PANI SOLNESS (przerażona). Ty chcesz pójść na wieżę, Halvardzie?
SOLNESS (krótko). Muszę być z ludźmi na dole.
PANI SOLNESS. Tak na dole, nieprawdaż? Tylko na dole.
SOLNESS. Jak zwykle, w codzienném życiu (wychodzi wschodami przez ogród).
PANI SOLNESS (stojąc przy balustradzie, woła za nim). Proś jednak tego człowieka, żeby był ostrożnym, gdy będzie wchodził na szczyt wieży. Przyrzecz mi to, Halvardzie.
HERDAL (do pani Solness). Widzi pani, że miałem słuszność. Ani mu jest w głowie to szaleństwo.