Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/589

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

LÖVBORG. Dobrze. Więc wyznam, że wszystko, com opowiedział, było nieprawdą.
HEDDA. O rękopiśmie?
LÖVBORG. Nie podarłem go, ani téż rzuciłem do fiordu.
HEDDA. Nie? Więc gdzież on jest?
LÖVBORG. A przecież zniszczyłem go, Heddo, zniszczyłem w zupełności.
HEDDA. Tego nie rozumiem?
LÖVBORG. Thea powiedziała, że mój czyn był rodzajem dzieciobójstwa.
HEDDA. Powiedziała tak.
LÖVBORG. Zamordować swe dziecię, to nie jest jeszcze czyn najgorszy, jaki ojciec popełnić może.
HEDDA. Jakto?
LÖVBORG. Wyobraź sobie, Heddo, człowieka — który nad ranem — po nocy bezpamiętnéj hulanki, przychodzi do matki swego dziecka i mówi: „Słuchaj, byłem tu i tam, w takiém a takiém miejscu, dziecię było ze mną i zniknęło jak kamień w wodę rzucony. Dyabeł wie, w jakie dostało się ręce, co z niem daléj będzie.”
HEDDA. Ależ — to była tylko książka.
LÖVBORG. Czysta dusza Thei była w téj książce.
HEDDA. Rozumiem.
LÖVBORG. A zatém, rozumiesz także, iż dla niéj i dla mnie przyszłości niéma.
HEDDA. Jakąż drogą pan teraz pójdzie?
LÖVBORG. Żadną. Chcę wszystkiemu raz koniec położyć, a im prędzéj, tém lepiéj.
HEDDA (przystępując do niego). Posłuchaj mnie, Eilercie. Staraj się, ażeby stało się to w sposób piękny.
LÖVBORG. Stało w sposób piękny... (uśmiecha się). Z winogradem na skroni, jak wczoraj mówiłaś.
HEDDA. O nie, o winogradzie nie myślę teraz, tylko o pięknie. Żegnam pana. Idź pan już i nie wracaj nigdy.
LÖVBORG. Żegnam panią. Pozdrów odemnie Jörgena. (Chce odejść).
HEDDA. Czekaj pan, chcę ci dać pamiątkę. (Idzie do biurka, otwiera szufladę i szkatułkę z pistoletami, wyjmuje z nich jeden i daje Lövborgowi.)
LÖVBORG (oglądając go). To... to ma być pamiątka?
HEDDA (powoli skłaniając głowę). Czy pan nie poznajesz? ta sama broń była niegdyś przeciw tobie zwrócona.
LÖVBORG. Powinnaś jéj pani wówczas była użyć.
HEDDA. Użyj jéj pan teraz.