Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

PANNA TESMAN. Nie, dziękuję. Wiem teraz, że tu dzięki Bogu wszystko dobrze i muszę się śpieszyć do domu, do téj biedaczki, która czeka mnie z utęsknieniem.
TESMAN. Pozdrów ją po tysiąc razy odemnie i powiedz, że dziś przyjdę do niéj, chociażby późniéj.
PANNA TESMAN. Powiem jéj to. Ale prawda. (Szuka czegoś w kieszeni). Byłabym zapomniała. Patrz, Jörgenie, com ci przyniosła!
TESMAN. Co to jest, ciociu?
PANNA TESMAN (wyciąga płaską paczkę zawiniętą w gazetę i daje ją Tesmanowi). Masz, mój chłopcze.
TESMAN (rozwija ją). O mój Boże! że téż ciocia o tém pamiętała. Heddo, patrz.
HEDDA (stoi na prawo przy etażerce). Co takiego, mój drogi?
TESMAN. Moje stare pantofle.
HEDDA. To... Przypominam sobie, że w podróży często o nich wspominałeś.
TESMAN. Bardzo mi ich brakowało. (Idzie do żony). Patrz, oto są, Heddo!
HEDDA (idzie do pieca). Dziękuję, to rzecz dla mnie zupełnie obojętna.
TESMAN. Ależ pomyśl tylko, że ciocia Ryna w łóżku wyhaftowała je dla mnie. Była już bardzo chora. Ileż to wspomnień wiąże się z niemi!
HEDDA (przy stole). Dla mnie żadne się nie wiąże.
PANNA TESMAN. Pod tym względem Hedda ma słuszność, Jörgenie.
TESMAN. Sądzę przecież, że teraz, kiedy należy do rodziny...
HEDDA (przerywając mu). Zdaje mi się, że z tą służącą nie dojdziemy nigdy do ładu.
PANNA TESMAN. Z Bertą? nie dojdziecie do ładu?
TESMAN. Najdroższa moja, skądże ci to przyszło?
HEDDA (pokazuje). Patrz tam, zostawiła na krześle swój stary kapelusz.
TESMAN (wydaje okrzyk i opuszcza pantofle). Ależ Heddo.
HEDDA. Pomyśl tylko, gdyby kto nadszedł.
TESMAN. Ależ Heddo! To kapelusz cioci Julii!
HEDDA. Tak?
PANNA TESMAN (biorąc kapelusz). Tak jest, to mój kapelusz. A starym nie jest także, droga pani.
HEDDA. Ach! doprawdy, nie przyjrzałam mu się dobrze.
PANNA TESMAN (kładąc go i zawiązując wstążki). Włożyłam go dziś po raz pierwszy, Bogu to wiadomo!
TESMAN. Przytém jest ładny, bardzo ładny.