Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/507

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ARNHOLM. Jak tłómaczysz właściwie władzę, jaką ma nad nią ten obcy człowiek?
WANGEL. Hm! mój drogi, są to rzeczy, które się wytłómaczyć nie dadzą.
ARNHOLM. Jakto? chcesz powiedzieć, rzeczy same przez się niewytłomaczone? Absolutnie niepodobne do wytłomaczenia?
WANGEL. Przynajmniéj na teraz.
ARNHOLM. I ty w to wierzysz?
WANGEL. Ani wierzę, ani zaprzeczam, nie wiem i dlatego zostawiam je na boku.
ARNHOLM. Powiedz mi tylko jedno. To jéj dziwaczne, okropne przypuszczenie, że oczy dziecka...
WANGEL (gwałtownie). W to nie wierzę zupełnie, nie chcę wierzyć. To musi być czyste przywidzenie, nic więcéj.
ARNHOLM. Czy zwróciłeś uwagę na oczy tego człowieka, widząc go wczoraj wieczór?..
WANGEL. Naturalnie, że zwróciłem.
ARNHOLM. I nie znalazłeś żadnego podobieństwa?
WANGEL (wymijająco). Hm! Mój Boże, cóż mam powiedziéć. Ściemniało się już, gdym go widział, a przytém Ellida tyle mi nagadała o tém podobieństwie, iż nie byłem może w stanie patrzéć trzeźwemi oczyma.
ARNHOLM. Nie, nie, to być nie może, ale znów to przekonanie, że trwoga i niepokój napadły ją właśnie wtedy, gdy ten obcy człowiek był, jak się zdaje, w powrotnéj drodze?
WANGEL. To, widzisz, wyobraziła sobie od onegdaj. Musiało jéj się coś przyśnić. Nie napadło ją to tak nagle, tak odrazu, jak jéj się teraz zdaje, ale odkąd posłyszała od tego młodego Lyngstranda, że Johnston, czy Friman, czy jak się on tam zowie, przed trzema laty wracał tu w marcu, jest przekonaną, że od tego czasu datuje jéj niepokój umysłowy i że ten właśnie napadł ją w tym miesiącu.
ARNHOLM. A czy nie tak było?
WANGEL. Nie zupełnie, bo już od dawniejszego czasu zjawiały się jego ślady, jednakże wypadkiem zapewne — właśnie przed trzema laty w marcu, nastąpił u niéj dość gwałtowny wybuch.
ARNHOLM. Przecież...
WANGEL. Ale to da się łatwo wytłómaczyć usposobieniem i okolicznościami, w jakich się wówczas znajdowała.
ARNHOLM. Jedno się z drugiem nie zgadza.
WANGEL (zaciskając pięści). I być bezsilnym wobec tego, nie miéć dla niéj rady, nie wiedziéć, czém biednéj dopomódz, nie znać nawet żadnego środka...