Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/468

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

LYNGSTRAND. Wtedy powiedziała mi panna Hilda: „Dziś przecież, są imieniny matki”!
ELLIDA. Matki! — Ach tak!
ARNHOLM. Aha... (Ellida i Arnholm spoglądają na siebie znacząco). Więc kiedy ten młody człowiek wie o tém, pani Wangel...
ELLIDA (do Lyngstranda). Tak, skoro pan już wiesz...
LYNGSTRAND. (znowu ofiarując bukiet). Ośmielam się złożyć powinszowanie.
ELLIDA (biorąc kwiaty). Dziękuję z całego serca. Niechże pan siada. (Arnholm, Ellida i Lyngstrand, siadają w altanie).
ELLIDA. Bo to wszystko — te urodziny miały pozostać tajemnicą, panie profesorze.
ARNHOLM. Więc tak być miało. My należeliśmy do nie powołanych.
ELLIDA (kładąc bukiet na stole). Tak, tak, nie byliśmy powołani...
LYNGSTRAND. Doprawdy, nie powiem o tém nikomu na świecie.
ELLIDA. Nie miałam tego na myśli. — Ale jakże tam pana zdrowie? Zdaje mi się, że pan teraz lepiéj wygląda.
LYNGSTRAND. Tak, zdaje mi się, żem zdrowszy i że do przyszłego roku, w którym może będę mógł pojechać do ciepłych krajów...
ELLIDA. Wybiera się tam pan, jak mi mówiły dziewczęta.
LYNGSTRAND. Tak, mam w górach dobroczyńcę, który się mną opiekuje. Obiecał, że mi na przyszły rok dopomoże.
ELLIDA. Jakże go pan poznałeś?
LYNGSTRAND. Był to bardzo szczęśliwy przypadek. Byłem raz na morzu, na jego okręcie.
ELLIDA. Tak? Więc lubiłeś pan wówczas morze?
LYNGSTRAND. Bynajmniéj. Ale kiedy matka umarła, ojciec nie chciał trzymać mnie w domu i oddał mnie na okręt. Powracając, ulegliśmy rozbiciu, na brzegach Anglii. To było moje szczęście.
ARNHOLM. Szczęście? Jakim-że sposobem było szczęście?
LYNGSTRAND. Przy rozbiciu okrętu, dostałem owéj piersiowéj choroby, bo zostawałem długo w lodowatéj wodzie, zanim mnie wyratowano. Musiałem więc porzucić służbę morską. Było to dla mnie szczęście,
ARNHOLM. Tak pan sądzi?
LYNGSTRAND. Moja choroba nie jest niebezpieczną, a teraz mogę zostać rzeźbiarzem, co było mojém najgorętszem pragnieniem. Wyobraź pan sobie, módz modelować glinę tak miękką, tak podatną, palcami...
ELLIDA. A cóż pan chce modelować? Morskie istoty czy starych wikingów?