Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

BRENDEL. Tak, tak, chłopcze, bo Piotr Mortensgard nigdy nie pragnie więcéj, niż może. Piotr Mortensgard jest w stanie przeżyć życie bez ideału a widzisz — jest to wielka tajemnica działania i zwycięstwa. Jest to suma wszelkiéj mądrości tego świata i basta.
ROSMER. (cicho). Teraz rozumiem, że odchodzisz pan biedniejszym, niż przyszedłeś.
BRENDEL. Bien. Bierz przykład z twego starego nauczyciela. Przekreśl wszystko, czego cię nauczył. Nie buduj swoich zamków na ruchomym piasku. Strzeż się i wyprobuj należycie wdzięczną istotę, która ci życie upiększa, zanim się na niéj oprzesz.
REBEKA. Czy pan o mnie mówi?
BRENDEL. Tak, zachwycająca syreno.
REBEKA. Dlaczego na mnie się oprzeć nie można?
BRENDEL. (zbliżając się do niéj). Słyszałem, że mój dawny uczeń chce zwycięsko przeprowadzić jedno przedsięwzięcie.
REBEKA. I cóż?
BRENDEL. Zwycięstwo jest pewne. Ale... proszę uważać... pod jednym niezbędnym warunkiem.
REBEKA. Jakim?
BRENDEL. (biorąc ją lekko za rękę). Ażeby kobieta, która go kocha, z własnéj woli poszła do kuchni i tam odrąbała sobie śliczny, mały różowy paluszek tutaj w tym oto stawie. Potém ażeby taż sama kochająca kobieta... także z własnéj woli oderżnęła sobie piękne ucho (puszcza ją i zwraca się do Rosmera). Żegnaj, mój zwycięski Janie.
ROSMER. Jakżeż można odchodzić teraz w ciemną noc?
BRENDEL. Najlepiej jest w śród ciemnéj nocy. Pokój niech będzie z wami (Odchodzi).
REBEKA. (oddychając ciężko). Jak tu duszno (idzie do okna, otwiera i wygląda przez nie).
ROSMER. (rzuca się na fotel przy piecu). Niéma innego wyjścia, Rebeko. Sam to widzę, musisz odjechać.
REBEKA. Tak jest, nie mam wyboru.
ROSMER. Używajmy więc chwil ostatnich. Chodź i siadaj tu przy mnie.
REBEKA. (siadając na kanapie). Cóż masz mi do powiedzenia?
ROSMER. Przedewszystkiém chcę ci powiedziéć, że nie potrzebujesz troszczyć się o swoję przyszłość.
REBEKA. (z bladym uśmiechem). Moja przyszłość?
ROSMER. W przewidywaniu wszelkich możliwości od dawna już zapewniłem ci byt.
REBEKA. I to także, ty najdroższy.
ROSMER. Powinnaś o tém wiedziéć.