Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
(Gina powraca głównemi drzwiami).

JADWIGA (biegnąc ku niéj). Znalazłaś go, mamo?
GINA. Nie, ale dowiedziałam się, że był u Rellinga i zabrał go z sobą.
GRZEGORZ. Pani jest tego pewną?
GINA. Tak, mówiła mi to żona odźwiernego, Molvig także z niemi poszedł.
GRZEGORZ. Teraz właśnie, kiedy jego umysł potrzebował samotności.
GINA (sprzątając). Mężczyźni są tacy dziwni. Bóg wie, gdzie go Relling zaciągnie. Zajrzałam na przeciwko, do Eriksenowéj, ale tam ich nie było.
JADWIGA (walcząc ze łzami). Ach! jeżeli on już nigdy nie wróci.
GRZEGORZ. Ale wróci, wróci, jutro pójdę po niego i zobaczy pani, że przyjdzie. Śpij tymczasem spokojnie, panno Jadwigo. Dobranoc (wychodzi głównemi drzwiami).
JADWIGA (rzuca się ze łkaniem na szyję matce). Ach! mamo! mamo!
GINA (uspakaja ją wzdychając). Ach! tak, Relling miał słuszność. Otóż to kiedy waryaci chcą jakieś swoje zadania przeprowadzać.