GRZEGORZ. I to jest celem twego życia?
HIALMAR. Tak, chcę uratować rozbitka złamanego burzą losów. Już w czasie tego okropnego śledztwa nie był sam sobą. Ten oto pistolet, którym teraz strzelamy króliki, odegrał swoję rolę w tragiedyi losu rodziny Ekdalów.
GRZEGORZ. Ten pistolet...
HIALMAR. Gdy wyrok zapadł i on miał być uwięziony, pochwycił ten pistolet...
GRZEGORZ. Doprawdy?
HIALMAR. Ale nie był w stanie zamiaru dokonać. Był już tak upadły, tak pognębiony, że stchórzył. Czy ty to pojmujesz? On, żołnierz, on, co zabił tyle niedźwiedzi i co pochodził od dwóch pułkowników — naturalnie ojca i dziadka. Czy ty to pojmujesz, Grzegorzu?
GRZEGORZ. Pojmuję aż nadto.
HIALMAR. Ja nie mogę. Drogi raz ten pistolet zaznaczył się w historyi rodu Ekdalów, gdy ojciec został ubrany w szarą siermięgę, zamknięty za kratą. O! były to dla mnie straszne czasy — jak sobie możesz wyobrazić — wówczas zapuściłem story w moich obydwóch oknach. Gdym wyjrzał, słońce świeciło jak zwykle. Nie mogłem tego pojąć. Widziałem, że ludzie chodzili po ulicy, śmieli się, mówili o powszednich rzeczach. Nie mogłem tego pojąć. Zdawało mi się, że cały świat powinien był się zmienić, jak w czasie zaćmienia.
GRZEGORZ. Tak samo było ze mną, gdy moja matka umarła.
HIALMAR. W takiéj godzinie, Hialmar Ekdal zwrócił pistolet ku swojéj własnéj piersi.
GRZEGORZ. I tyś także o tém myślał?
HIALMAR. Tak.
GRZEGORZ. Aleś zamiaru nie wykonał?
HIALMAR. Nie. W ostatecznéj chwili przezwyciężyłem samego siebie. Zachowałem życie, ale wierz mi, potrzeba na to wielkiej odwagi, ażeby w tych okolicznościach wybrać życie.
GRZEGORZ. To zależy od sposobu widzenia.
HIALMAR. Nie, bezwarunkowo nie. Jednakże dobrze się stało, bo wkrótce dokonam mego wynalazku, a wówczas sądzę, i doktór Relling podziela to zdanie, ojciec może znów otrzymać pozwolenie noszenia munduru. Chcę to przeprowadzić, jako jedyne zadanie życia.
GRZEGORZ. Więc tak rzeczy stoją z tym mundurem?
HIALMAR. Tak, on tego pragnie gorąco, on za tem tęskni i możesz sobie wyobrazić, jak mi się serce kraje z tego powodu. Ile razy święcimy jaką rodzinną uroczystość, np. rocznicę mego ślubu z Giną, lub coś podobnego, starzec ubiera się w swój porucznikowski
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/346
Wygląd
Ta strona została skorygowana.