Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

HIALMAR. Tylko widzisz, żeby nie było za mało, bo sądzę, że Molvig i Relling także przyjdą. Spotkałem Rellinga na wschodach...
GINA. No — i ci dwaj także?
HIALMAR. Boże mój! parę osób mniéj lub więcéj, przecież nie znaczy.
EKDAL (otwiera drzwi od swego pokoju i wygląda). Słuchajno, Hialmarze (spostrzega Ginę), Ach!
GINA. Czy ci czego potrzeba, ojcze?
EKDAL. Mnie? nie, nie, hm! (zamyka drzwi).
GINA (biorąc koszyk). Uważaj tylko na niego, żeby nie wyszedł.
HIALMAR. Będę uważał... Słuchaj, Gino, dobrzeby dać sałatę ze śledzi. Molving i Relling dzisiejszą noc przehulali.
GINA. Byle tylko nie przyszli zbyt wcześnie.
HIALMAR. O nie, z pewnością, będziesz miała czas.
GINA. No tak, a ty możesz jeszcze tymczasem pracować.
HIALMAR. Siedzę, jak widzisz, pracuję, pracuję, ile tylko mogę.
GINA. Gdy to raz skończysz, to już będziesz wolny (idzie z koszykiem do kuchni).
HIALMAR (siedzi parę chwil i retuszuje, ale robi to leniwie i niechętnie).
EKDAL (zagląda znowu i mówi po cichu). Jesteś zajęty?
HIALMAR. Tak, siedzę tu i biedzę się z temi fotografiami.
EKDAL. No, skoro masz tak pilną robotę. Hm! (wraca do twego pokoju i drzwi zostawia otwarte).
HIALMAR (zaprzestaje roboty przez parę chwilę potém kładzie pędzelek i idzie ku drzwiom). Chcesz czego, ojcze?
EKDAL (mrukliwie u siebie). Kiedy ty masz robotę, to i ja mam robotę. Hm!
HIALMAR. No, tak (siada znów do retuszowania).
EKDAL (znów podchodząc do drzwi). Widzisz, ja się zbytecznie śpieszyć nie potrzebuję.
HIALMAR. Sądziłem, że masz pisanie?
EKDAL. Do dyabła! przecież Groberg może parę dni zaczekać. O ile wiem, nie idzie tu o życie.
HIALMAR. A ty nie jesteś niewolnikiem.
EKDAL. Przytém tamto jest pilne.
HIALMAR. No tak. Może chcesz tam pójść, ojcze? Czy ci otworzyć?
EKDAL. To byłoby dobrze.
HIALMAR (wstaje od roboty). Pozbylibyśmy się tamtego, przynajmniej.
EKDAL. Właśnie. Przecież to musi być skończone przed jutrem. Jutro są urodziny. Hm?
HIALMAR. Jutro niezaprzeczenie. (Idą w głąb obadwaj i odsuwają drzwi od strychu. Strych oświetlony jest słońcem, którego promienie wpa-