FRYDERYK. I nauczyciel powiedział, żebyśmy lepiéj przez parę dni zostali w domu.
STOCKMANN (zeskakując ze stołu). A więc mam, czegom szukał. Żaden z was nie postanie więcéj w szkole.
CHŁOPCY. Nie pójdziemy już do szkoły!
JOANNA. Ależ, Ottonie.
STOCKMANN. Nigdy. Ja sam was będę uczył — to znaczy naturalnie, uczył, ale nie tego całego szkolnego kramu.
WALTER. Wiwat!
STOCKMANN. Uczynię z was wykształconych ludzi... a ty, Petro, będziesz mi w tém pomagać.
PETRA. Z całego serca, ojcze.
STOCKMANN. A szkołę urządzimy w sali, w któréj nazwano mnie wrogiem ludu. Ale moi wychowańcy — muszę ich miéć przynajmniéj dwunastu.
JOANNA. Nie znajdziesz ich tu w mieście.
STOCKMANN. Obaczymy (do chłopców). Czy nie znacie jakich uliczników, porządnie obdartych?
WALTER. Ojcze, znamy ich mnóstwo.
STOCKMANN. Znakomicie. Przyprowadźcie mi parę takich egzemplarzy. Raz przecież eksperymentować chcę z prostakami, czasem mogą się między niemi znaleźć znakomite głowy.
WALTER. A co będzie daléj, gdy wyrobimy się na swobodnych, wykształconych ludzi?
STOCKMANN. Wówczas wygnacie na daleki wschód naczelników stronnictw, tych zgłodniałych wilków (Fryderyk zamyśla się, Walter skacze do góry i woła wiwat!).
JOANNA. Ach! Ottonie, byle te głodne wilki ciebie nie wygoniły.
STOCKMANN. Wstydź się, Joanno! Mnie wygonić, mnie, teraz gdy jestem najsilniejszym człowiekiem w mieście?..
JOANNA. Najsilniejszym, teraz?
STOCKMANN. Tak, mogę to teraz wypowiedziéć. Jestem teraz najsilniejszym człowiekiem na świecie.
WALTER. Ależ, ojcze.
STOCKMANN (ciszéj). Cyt! nie śmiem jeszcze mówić tego głośno, ale zrobiłem znowu wielkie odkrycie.
JOANNA. Znowu!
STOCKMANN. Tak jest (zbiera wszystkich koło siebie i mówi). Widzicie, rzecz jest taka. Najsilniejszym człowiekiem na świecie jest ten, który stoi samotny.
JOANNA (wstrząsa głową z uśmiechem). O! o! drogi Ottonie.
PETRA (z zaufaniem chwyta jego ręce). Ojcze!
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/303
Wygląd
Ta strona została skorygowana.