INNY SŁUCHACZ. Nie jesteśmy zwierzętami, panie doktorze.
STOCKMANN. No, no, moi najlepsi, wszyscy jesteśmy zwierzętami, jak tego potrzeba, tylko wykwintnych zwierząt nie wiele pomiędzy nami. Och! jest ogromna różnica pomiędzy człowiekiem — pudlem, a człowiekiem — kundlem, najzabawniejszém zaś jest to, że redaktor Haustad jest mego zdania, dopóki chodzi tylko o czworonożne zwierzęta.
HAUSTAD. Daj mi pan raz pokój.
STOCKMANN. Zaraz. Ale skoro tylko zastosuję prawo do dwunożnych, nie śmie on już miéć swoich poglądów, ani nawet nie śmie myśléć, wtedy wywraca do góry nogami całą naukę i głosi w „Pośle ludu,” że chłopska kura i kundel są tém samém, co najlepsze gatunki tych zwierząt. Tak to zawsze bywa, gdy komu chłop siedzi na karku i gdy kto duchowego wykwintu nie zdołał w sobie wyobrazić.
HAUSTAD. Nie mam żadnéj pretensyi do jakiegobądź rodzaju wykwintu. Pochodzę z prostych chłopów i szczycę się tém, żem głęboko zrośnięty z tym ludem, któremu tu urągają.
WIELU ROBOTNIKÓW. Wiwat, Haustad! Brawo! Wiwat!
STOCKMANN. Rodzaj ludu, o którym tu mówię, istnieje nietylko w najniższych warstwach, rośnie on, panoszy się, pełza, nawet na społecznych wyżynach. Patrzcie tylko na waszych eleganckich obywateli. Mój brat, Jan, tak samo należy do téj wielkiéj gromady, jak bardzo wielu innych... (śmiechy i sykania).
BURMISTRZ. Protestuję przeciw takim osobistym napaściom.
STOCKMANN (niezmięszany). Nie dlatego, że tak jak i ja pochodz z dawnych bezużytecznych rozbójników morskich, przybyłych z Poi meranii, czy już nie wiém skąd, którzy rzeczywiście dali początek nam — Stockmannom...
BURMISTRZ. Śmieszna baśń. Niedowiedziona.
STOCKMANN. Tylko, że on jedynie żyje myślami swych przodków. Kto tak czyni, należy do duchowo nierozwiniętego plebsu. I dlatego to memu imponującemu bratu, Janowi, w gruncie rzeczy tak bardzo brakuje wyrobienia i swobodnéj myśli.
BURMISTRZ. Panie prezydujący!
HAUSTAD. Innemi słowy, wyrobionemi są tylko prawdziwie wolnomyślni. Nowe zupełnie odkrycie (śmiechy).
STOCKMANN. Rzeczywiście; to należy do mego odkrycia. Powiem jeszcze, wolnomyślność jest jednoznaczną z obyczajnością i dlatego uważam, iż jest to rzecz zupełnie dla „Posła” nieodpowiednia, bo on co dzień głosi błędną naukę, że masy, tłum, zwarta większość, zaarendowała jedynie wolnomyślność i moralność — a zepsucie
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/284
Wygląd
Ta strona została skorygowana.