Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

BURMISTRZ. Naturalnie będziemy zmuszeni zaciągnąć pożyczkę miejską.
HAUSTAD (podnosząc się). Jakto! miasto miałoby...
THOMSEN. Z kasy miejskiéj miałoby to być opłacone? Z kieszeni biednego, małego mieszczaństwa?
BURMISTRZ. Ależ, szanowny panie Thomsen, skądże wziąć fundusze?
THOMSEN. To rzecz akcyonaryuszów.
BURMISTRZ. Akcyonaryusze nie są w stanie dalszych ofiar ponosić.
THOMSEN. Czy to rzecz niewątpliwa, panie burmistrzu?
BURMISTRZ. Niewątpliwa. Jeśli miasto popiera żądane ulepszenia, musi samo koszt ich ponieść.
THOMSEN. Ależ u dyabła... przepraszam... to zupełnie zmienia postać rzeczy, panie Haustad.
HAUSTAD. Rzeczywiście.
BURMISTRZ. Najgorszém jednak jest to, że nas to zmusi do zamknięcia kąpieli na lat parę.
HAUSTAD. Jakto! zamknąć je, zamknąć zupełnie?
THOMSEN. Na lat parę?..
BURMISTRZ. Tak, tyle czasu co najmniéj potrwają roboty.
THOMSEN. Ależ u dyabła! panie burmistrzu, jakże my to wytrzymamy! Z czegóż będziemy żyć, my, właściciele domów?
BURMISTRZ. Na to pytanie trudno, niestety, odpowiedzieć. Jednak cóż robić? Czy pan sądzi, że przyjedzie tu choć jeden gość, gdy się rozniesie, że woda jest zatruta, że żyjemy na zarażonym gruncie, i że całe miasto...
THOMSEN. To wszystko jest tylko wytworem wyobraźni.
BURMISTRZ. Pomimo najlepszéj woli, nie mogłem dojść do innych przekonań.
THOMSEN. To rzecz niedarowana, ze strony doktora Stockmanna — przepraszam, panie burmistrzu, wszak to brat pański przecież...
BURMISTRZ. Jest to smutna prawda, panie Thomsen. Ale niestety, mój brat całe życie postępował nierozważnie.
THOMSEN. I chcesz go pan popierać w takiéj rzeczy, panie Haustad?
HAUSTAD. Któż mógł przypuścić, że...
BURMISTRZ. Napisałem krótkie sprawozdanie o istotnym stanie rzeczy — tak jak się on przedstawia z trzeźwego punktu patrzenia; a zarazem zaznaczyłem, że niektóre braki mogą być usunięte w sposób odpowiedni zasobom kasy kąpielowego zakładu.
HAUSTAD. Czy pan ma przy sobie to przedstawienie?
BURMISTRZ (sięgając do kieszeni). Wziąłem je na wypadek, gdybyście...