Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie umiałaś zdać sobie sprawy ze środków. Czyż sądzisz jednak, że jesteś mi mniéj drogą dlatego, że nie umiałaś działać sama przez się? Oprzyj się tylko na mnie, będę twoim doradcą i przewodnikiem. Nie byłbym mężczyzną, gdyby ta twoja kobieca bezradność nie czyniła cię więcéj jeszcze w moich oczach powabną. Nie uważaj na szorstkie słowa, które mi się w pierwszéj chwili przerażenia wyrwały, gdym myślał, że wszystko wali mi się na głowę. Przebaczyłem ci, Noro, przysięgam, żem ci przebaczył.
NORA. Dziękuję za twoje przebaczenie (wychodzi drzwiami na lewo).
HELMER. Zostań. Czegóż tam chcesz?
NORA (za sceną). Zdejmuję przebranie.
HELMER (we drzwiach). Dobrze robisz. Spocznij, sprobuj odzyskać równowagę umysłu, moja spłoszona gołąbko. Spocznij uspokojona, będę cię strzegł i chronił (podchodzi do drzwi). Jak tu u nas ładnie i spokojnie teraz, Noro. Tu jesteś bezpieczna od wszystkiego złego, tu będę cię strzegł jak spłoszoną gołąbkę, którą wyrwałem ze szpon jastrzębich. Ukoję to twoje biedne, bijące serce. Wierz mi, Noro, odzyskasz spokój. Jutro wszystko to wyda ci się zupełnie inaczéj. Nie będę potrzebował ci powtarzać, żem ci przebaczył, sama to odczujesz. Jakże możesz sądzić, ażebym ja mógł cię porzucić lub nawet czynić ci wymówki. Nie znasz natury prawdziwie uczciwego człowieka. Dla męża istnieje niewypowiedziana słodycz w tém przekonaniu, iż żonie przebaczył, przebaczył z całego serca. Wtedy należy ona do niego podwójnie, to tak jakby się przez niego odrodziła i była zarazem jego żoną i jego dziecięciem. I tém téż teraz będziesz dla mnie, moja biedna, bezradna Noro. Nie troszcz się o nic, bądź tylko ze mną otwartą, a ja już będę twoim kierownikiem i sumieniem. Cóż to znaczy, nie idziesz spać? Ubrałaś się.
NORA (powraca w codziennéj sukni). Tak jest, ubrałam się.
HELMER. Ale dlaczego? Już tak późno.
NORA. Dzisiaj spać nie będę.
HELMER. Ależ, Noro
NORA (patrzy na zegarek). Nie jest jeszcze tak późno. Siądź tutaj, Robercie. Mamy sobie wiele do powiedzenia (siada po drugiéj stronie stołu).
HELMER. Cóż znaczy twój surowy, zimny wyraz?
NORA. Siadaj! Mam z tobą mówić o wielu rzeczach.
HELMER (siada naprzeciwko niéj przy stole). Niepokoisz mnie, Noro, nie rozumiem cię.
NORA. Otóż to, nie rozumiesz mnie i ja ciebie nie rozumiałam aż do dzisiaj. Nie przerywaj mi. Posłuchaj, co mówię. Jest to dzień obrachunku.
HELMER. Co chcesz powiedziéć?