Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

HELMER. Nad nazwiskiem jest krzyż. Patrz. To nieprzyjemne, jakby zawiadamiał o swojéj śmierci.
NORA. Bo też tak jest.
HELMER. Jak to? Czy wiész o tém? Czy ci co mówił?
NORA. Tak, ten bilet jest jego pożegnaniem. Chce się zamknąć i umrzéć.
HELMER. Biedny. Wiedziałem, że niedługo będziemy się nim cieszyć. Ale tak znów prędko... i kryć się jak ranione zwierzę.
NORA. Skoro się to ma stać, lepiéj, żeby się stało bez słów. Nieprawdaż?
HELMER (chodzi tu i tam). Był z nami tak blizko złączony. Nie mogę go sobie bez nas wyobrazić. On ze swoją chorobą i osamotnieniem, stanowił rodzaj pachmurnego tła dla naszego szczęścia. Może to i lepiéj, przynajmniéj dla niego (zatrzymuje się) a może i dla nas, Noro. Jesteśmy teraz oboje sami zupełnie (obejmuje ją). O, moja najdroższa, jest mi tak, jak gdybym nie mógł dość blizko przycisnąć cię do siebie. Czy wiesz, Noro, czasem pragnąłbym prawie, ażeby ci groziło wielkie niebezpieczeństwo a ja cię bronił kosztem życia i wszystkiego, co posiadam.
NORA (wyrywa się z jego objęcia i mówi z postanowieniem). Przeczytaj teraz twoje listy.
HELMER. Nie, nie dzisiaj. Teraz zostanę z moją żoną
NORA. A myśl o umierającym przyjacielu?
HELMER. Masz słuszność. To nas przeraziło oboje, coś wstrętnego stanęło między nami — przypomnienie śmierci i zniszczenia. Trzeba starać się z tego otrząsnąć, ale do téj chwili zostańmy lepiéj każde u siebie.
NORA (wieszając mu się na szyi). Robercie! dobranoc, dobranoc.
HELMER (całując ją w czoło). Dobranoc, najdroższa. Śpij dobrze, a ja przeczytam moje listy (idzie z listami do swego pokoju i drzwi za sobą zamyka).
NORA (z obłąkanym wzrokiem dotyka otaczających przedmiotów, bierze domino Helmera, zarzuca je na siebie i szepce gwałtownie, urywanie). Nigdy go już nie zobaczyć! Nigdy! nigdy! nigdy! (szalem obwija sobie głowę). I dzieci więcéj nie zobaczyć. Jéj także nie. Nigdy! nigdy! O! ta ciemna, lodowata woda — bezdenna woda, Ta... Och! gdyby to już przeminęło. — Teraz trzyma list... teraz go czyta. Nie, nie, jeszcze nie... Żegnaj, Robercie, żegnaj, ty i dzieci. (W chwili gdy chce wyjść przez przedpokój, Helmer otwiera gwałtownie drzwi swego pokoju i staje w nich z otwartym listem w ręku).
HELMER. Noro!
NORA (z głośnym okrzykiem). Ach!
HELMER. Co to jest? Czy wiész, co ten list zawiera?