HELMER. Tam na górze także podobało ci się wszystko.
RANK. Nadzwyczaj. Dlaczegóżby nie? Na tym świecie należy przecież użyć wszystkiego, o ile tylko można. Wina były doskonale.
HELMER. Szczególniéj szampan.
RANK. Zauważyłeś to. Rzecz nie do uwierzenia, ilem go wypił.
NORA. Robert także dziś wieczór pił bardzo wiele.
RANK. Tak.
NORA. A potém jest zawsze tak wesoły.
RANK. Dla czegóż człowiek nie miałby po dobrze zapełnionym dniu użyć miłego wieczoru!
HELMER. Dobrze zapełnionym. Tém ja się pochwalić nie mogę.
RANK (uderzając go po ramieniu). Ale ja mogę.
NORA. Musiałeś niezawodnie, doktorze, przedsięwziąć dziś jakieś naukowe poszukiwanie.
RANK. Właśnie.
HELMER. Słuchajże! Nora mówi o poszukiwaniach naukowych!
NORA. A czy mam powinszować rezultatu?
RANK. Prawdopodobnie.
NORA. Więc jest dobry rezultat?
RANK. Najlepszy, tak dla doktora, jak i dla pacyenta. — Pewność.
NORA (żywo i badawczo). Pewność?
RANK. Zupełna. Czyż nie miałem powodu wesoło spędzić wieczoru?
NORA. Tak, masz słuszność, doktorze.
HELMER. Powiedziałbym to samo, gdybyś jutro nie musiał za to pokutować.
RANK. Nic już mi nie pozostaje w życiu.
NORA. Doktorze, musisz lubić maskowe bale?
RANK. Gdy są na nich zajmujące maski.
NORA. Wiesz pan, ukażmy się razem na najbliższéj maskaradzie.
HELMER. Ty szalona główko, już myślisz o przyszłym balu.
RANK. My razem, pani chyba będzie dzieckiem szczęścia.
HELMER. Tak, ale gdzie kostium, coby rzecz charakteryzował?
RANK. Twoja żona może bezpiecznie pozostać taką, jak jest teraz.
HELMER. Dobrześ powiedział, ale ty za co się przebierzesz?
RANK. Co do tego nie mam żadnéj wątpliwości.
HELMER. Więc jakże?
RANK. Na przyszłéj maskaradzie będę niwidzialnym.
HELMER. Zabawna myśl.
RANK. Była sobie raz wielka czarna czapka. Czyś nie słyszał o ludziach posiadających czapkę niewidkę? Kładzie się ją na głowę i jest się niewidzialnym.
HELMER (z przyszonym uśmiechem). Masz słuszność.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/154
Wygląd
Ta strona została skorygowana.