Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SCENA DZIEWIĄTA.
NORA, potém PANI LINDEN.

NORA (biegnie do drzwi, uchyla je i słucha). Odchodzi. Nie rzuca listu. Nie, nie, niepodobna, żeby to uczynił. (Uchyla lepiéj drzwi). Cóż to znaczy? Stoi w miejscu, zamiast zejść ze wschodów. Czy się namyśla? Czyżby?... (list wpada do skrzynki, potém słychać oddalające się kroki Günthera).
NORA (ze stłumionym okrzykiem biegnie przez pokój ku kanapie; krótkie milczenie). List jest w skrzynce! (powraca do drzwi i spogląda na nią). Leży tam! Robercie! Robercie! jesteśmy zgubieni!
PANI LINDEN (wchodzi z kostiumem z lewéj strony). No, już wszystko w porządku. Może przymierzysz?
NORA (cicho i z przejęciem). Krystyno! chodź tutaj!
PANI LINDEN (rzuca suknie na kanapę). Co tobie? Jesteś tak pomieszana!
NORA. Chodź tutaj. Czy widzisz ten list? Tam, widzisz, po za kratką, w skrzynce?
PANI LINDEN. Widzę.
NORA. To list od Günthera.
PANI LINDEN. Noro! To Günther ci pożyczył pieniędzy?
NORA. Tak; a teraz Robert dowie się o wszystkiém.
PANI LINDEN. Wierz mi, Noro, to będzie dla was najlepiéj.
NORA. Nie wiesz wszystkiego: ja sfałszowałam podpis.
PANI LINDEN. Boże miłosierny!
NORA. Teraz tylko jedno, Krystyno. Ty będziesz moim świadkiem.
PANI LINDEN. Jakim świadkiem? Cóż ja...
NORA. Gdybym dostała pomieszania zmysłów, a to nastąpić może...
PANI LINDEN. Noro!
NORA. Albo gdyby się wydarzyło coś... coś podobnego... gdyby mnie tu nie było...
PANI LINDEN. Jakże możesz przypuszczać...
NORA. Wówczas zaświadczysz, że to nieprawda. Wiem dobrze, co mówię, mam zdrowe zmysły i powiadam, że nikt o tém nie wiedział. Ja sama wszystko zrobiłam. Nie zapomnij o tém, Krystyno.
PANI LINDEN. Nie zapomnę. Ale tego wszystkiego nic a nic nie rozumiem.
NORA. Nie możesz zrozumiéć. Najdziwniejsze dopiéro się stanie.
PANI LINDEN. Najdziwniejsze?