Strona:Henryk Ibsen.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i silnie, jasno i przejrzyście, jakby stawiano ją z żelaza na granitowej podstawie. Od początku do końca pena jest nastroju: nastrój panuje w krainie upokorzonej obłudy na niższem piętrze i w kraju cieniów na górze; wreszcie czuć powiew świeżego powietrza, w którem ostatnie tchnienie wydaje tak długo zamknięty więzień. W sztuce tej brzmi dramatyczna zapowiedź burzy. Pulsowanie sztuki jest tak szybkie, jakgdyby biło w takt krwi całkiem młodego poety. Między czterema aktami upływają minuty, nawet jedna tylko — tak młodzieńczym jest przebieg sztuki.
Ale duch jej zdradza, że poeta nie jest już młodym. Duchem, przenikającym ją, jest rozum, surowy rozum i niebiańska słodycz. Kończy się ona wielką pobłażliwością dla wad ludzkich, która zlewa się harmonijnie z surowym sądem o zatwardziałości serca i głębokiem współczuciem, nie pomijającem żadnego wykroczenia.
Te trzy dramaty: Solness, Eyolf i Borkman są pierwszymi, jakie Ibsen napisał na gruncie norwegskim po dobrowolnem, niemal cały wiek ludzki trwającem wygnaniu. W r. 1891 wróci do Norwegii i odtąd stale mieszka w ojczyźnie. Kiedy w młodości dużo tu znieść musiał, obecnie jest