Strona:Henryk Ibsen.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ściwie jej tragedyą a dramat woli kończy się męczeństwem.
Nie wchodząc w to, czy utwory te mają wartość lub nie, jasnem jest, że ma się tu do czynienia z poetą, patrzącym na współczesne życie pesymistycznie; nie w tem znaczeniu, (filozoficzno-poetycznem) iżby melancholia była jego muzą, poezya jego skargą na nieszczęsne stosunki a duszą dzieła głębokie współczucie dla tragiczności, tkwiącej już w tem samem, że się jest człowiekiem ale w tem znaczeniu, gdzie pesymizm jest moralnej natury, pokrewny wzgardzie i oburzeniu. On nie skarży się ale oskarża. Jego ponure wyobrażenie o świecie czyni go przedewszystkiem pisarzem polemicznym, gdyż gdziekolwiek wzrok skieruje w teraźniejszość, roztaczają się przed jego oczyma występki i nędza, wszędzie widzi niezgodę między tem co jest, a tem, co być powinno. Dlatego gorzknieje, bo właśnie, ponieważ wzrok swój zwraca ku ideałowi, widzi konieczność jego upadku, widzi bezowocność wszelkiego wyższego życia i dążenia, rozdział między tem, co być powinno a tem, co osiągnąć można. Oto jest rewolucyjny żywioł tych utworów. Ale dlaczego nie udają się próby przewrotu? Odpowiedź może być