Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z dziwem, z strachem patrzał każdy
Na niezwykłe widowisko.
Tajemniczo i trwożliwie
W bok potrąca baba babę: —
„Patrzcie... zaśmiał się Laskaro!
Patrzcie... skraśniał ot Laskaro!
Patrzcie... słowo rzekł Laskaro!
On, syn martwy czarownicy!” —
Tegoż dnia odarto skórę
Z zwłok śmiertelnych Atta Trolla.
Kuśmierz jeden ją zakupił
Za sto franków od Laskara.
Wnet wyprawił ją kunsztownie,
I szkarłatem obramował,
I sprzedał ją znowu daléj,
Ale już w podwójnéj cenie.
Z trzeciéj ręki coś dopiéro
Dostała ją piękna Julia
I w sypialni swéj, w Paryżu,
Przed łóżkiem ją rozpostarła.
O! jak często bosą stopą
Deptałem tę miękką skórę,
Tę doczesnych dni powłokę
Szlachetnego Atta Trolla!
I, przejęty nagłym smutkiem,
O! jak często wraz z Szyllerem
Myślałem: „Co żyć ma w pieśni,
Musi wpiérw przeminąć w życiu.”