Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obojętnéj męzkiéj głowy?
Była może zadąsana
I kazała ściąć miłego;
Lecz na misie gdy ujrzała
Ukochaną głowę martwą,
Wpadła w płacz i w obłąkanie
I w miłosnym szale zmarła.
(Szał miłosny — pleonazmus!
Sama miłość jest już szałem.)
Dziś, gdy wstaje o północy,
Bierze — jak-em już powiedział —
Głowę krwawą z krwawą misą
I, jak gdyby w szale pieszczot,
Ciska ją wysoko w górę,
Śmiejąc się dziécięcym śmiéchem,
I napowrót chwyta w dłonie,
Niby piłkę wśród igraszki.
A gdy blizko mnie już była,
Spojrzy na mnie, główkę skłoni
Tak zalotnie, tak uroczo,
Że mi dreszcz po sercu przeszedł. —
Trzykroć jechał i powracał
Orszak dzikich łowców; trzykroć
W swym przelocie mnie pozdrawia
Wdzięczne widmo Herodyady.
A gdy wszystko się rozwiało,
Gdy przegrzmiały rogów echa,
W mózgu mi, jak szruba złota,
Pozdrowienie to wierciło.
I noc całą, aż do rana,
Przewracałem się na sianie,
Gdyż w Uraki chatce niéma