Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ludzkim wymiarze była dla niej ostatnią szansą ratunku przed grozą życia i przed sobą samą. Miłość to dla niej szansa rekompensaty egzystencjalnej za plugawą pieszczotę żandarma, na którą trzeba było się zgodzić, żeby ratować życie kogoś bardzo bliskiego. Za strach przed rozpustnikiem, a może jeszcze bardziej za złowrogą i tajemną skłonność do niego. Ta skłonność jest czymś, do czego Ofelia Piętaka nigdy by się nie przyznała, gdyby nie straciła kontroli nad swoją wyobraźnią. Ta skłonność to straszność, tkwiąca na samym dnie jej duszy.
Narratorka „Plamy“ opowiada o tym, co ujawniła jej wyobraźnia, ex post, gdy władza nad wyobraźnią została jej przywrócona. Jej opowieść jest w pełni kontrolowana przez świadomość. Piętak przemyślał we wszystkich szczegółach kompozycję tej opowieści. Narratorka opowiada najpierw o tym, co jest oskarżeniem życia od niej niezależnego. Ona opowiada o swojej krzywdzie i o sprawiedliwej zemście wyobraźni nad tymi, którzy tę krzywdę wyrządzili. O tym łatwo jej opowiadać. Zło świata spotkało się jednak ze złem, które w niej samej się wyzwoliło. I tę własną klęskę zostawia narratorka na sam koniec opowieści. To jest opowieść o snach, w których ona ulega złu w większym stopniu, niż mu uległa naprawdę. W tych snach ona została naprawdę kochanką żandarma, a także kochanką starego rozpustnika. W tych snach ujawniło się najstraszniejsze. Ujawniło się podobieństwo ukochanego Wiesława do rozpustnika Grudziela. To podobieństwo nie jest już tylko ostateczną kompromitacją ukochanego, który okazał się niegodny. To podobieństwo odkrywa całą dwuznaczność najgłębszej natury samej narratorki. Piętak nie złagodził w niczym tragizmu swojej postaci. Jego postać należy do tych literackich kreacji, których nigdy się