Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w pierś kołkiem ktoś pchnął“ („Kula“, str. 132). W opowiadaniach najnowszych interesują Ożoga warianty chłopskich postaw wobec życia, tak zwana chłopska filozofia. „Głuchy Jantek“ jest efektownym dowodem takiego zainteresowania. Stary Jantek to postać jak z Becketta czy Ionesco, a jakaż w nim siła i mądrość, i frantostwo. Jantek jest świadomy i autentyczny w znaczeniu sartrowskim, a nie wiadomo nawet, czy czytać potrafi. Zawsze zresztą wydawało mi się, że więcej filozofów jest wśród dziadów wiejskich niż wśród profesorów filozofii. Co by to było, gdyby stary Jantek potrafił i zechciał wyciągnąć filozoficzne wnioski ze swego postępowania, tak jak je wyciągnął w praktyce? Co by to było, gdyby sam Ożóg zechciał je za niego wyciągnąć?
Marzy mi się od dawna pisarz, który by widział i czuł prawdziwie ludzi polskiej wsi, który by dobrze słyszał ich język, który by miał ucho dla filozoficzności tego języka. Mamy niezłych poetów pochodzenia chłopskiego, nie mieliśmy i nie mamy dużej klasy prozaika. Prozaik pewnego typu musi mieć ucho dla gotowego, istniejącego języka, musi umieć w nim wybierać. Ożóg jak przystało na poetę zna elementy chłopskiej wyobraźni, chyba jednak nie ma ucha dla żywego języka. Nie chodzi mi, rzecz jasna, o naturalistyczny zapis gwarowy. To by nie miało najmniejszego sensu. Chodzi mi o taką literacką eksploatację języków środowiskowych, jaką spotkać można u pisarzy amerykańskich, taką chociażby, jaką na innym terenie stosują Czeszko i Nowakowski u nas. Ożóg jest na tropie tego, o co mi chodzi, i nie wiadomo, czy by to leżało w jego możliwościach, co oczywiście nie oznacza lekceważenia dla jego prozy. Ożóg jest przede wszystkim poetą i rodzaj prozy proponowanej przeze mnie może mu w ogóle nie odpowiadać.