Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszelki formalny pozór bezpośredniej, gołej ludzkiej wypowiedzi liczy się dziś w literaturze bardziej niż cokolwiek. Międzyrzecki odrzucił jednak takie literackie pokusy. Nie napisał kombatanckiego pamiętnika. Pomijając wszelkie względy uboczne podejrzewam, że by go to żenowało. Międzyrzecki bardzo wcześnie chyba zaczął szukać ratunku w kulturze. Uciekł się do niej nie bez sceptycyzmu, ale z jakąś ostateczną determinacją. Kultura stworzyła tysiące różnej jakości masek ochronnych, wszystkie one są najprawdopodobniej diabła warte, dzięki nim można jednak zachować twarz lub przynajmniej pozór twarzy. Kultura nie chroni przed niczym, kultura jednak podsuwa formy, które mogą się przydać w najgorszym. Formy nie liczą się wobec śmierci, ale określone formy umierania mogą mieć określony walor. Pogrzeb na wsi jest przyjemniejszy niż w mieście, skonstatowała nie bez racji pewna dama. Jej formuła dobrze określa stosunek Międzyrzeckiego do kultury. Kultura, w czymkolwiek da się ją zachować, stanowi jakąś tam wartość, której dobrowolnie odrzucać nie należy. Dla satysfakcji, które mogą być bezużyteczne ale i tak się liczą, zwłaszcza gdy są jedyne.
Robiąc literacki użytek ze swoich najistotniejszych doświadczeń, Międzyrzecki nie zapomniał, że istnieje forma literacka, służąca ich przekazowi. „Opowieści mieszkańca namiotów“ to zbiór gawęd kombatanckich, w których pisarzowi bardzo zależy na tym, żeby forma literacka kombatanckiej gawędy nie została w czymkolwiek naruszona. W tej formie (tak starej jak człowiek i jego wieczne nieszczęście) mieszczą się jedne treści, nie mieszczą się inne. Nie mieszczą się akurat te, które Międzyrzecki postanowił zachować dla siebie. Forma literacka stworzyła Międzyrzeckiemu jeden z tych parawanów, którymi dyspo-