Paść może i naród wielki —
Zginąć tylko — nikczemny.
Stanisław Staszyc.
Pięć lat już stolica Wielkopolski pod pruskimi była rządami, kiedy w Poznaniu urodził się człowiek, który miał zostać wielkim dobroczyńcą swych ziomków.
Nie było wtedy w Polsce wesoło, bo w trzech zaborach zastosowywać musieliśmy się z konieczności do nowych panów, a rządy zmieniały się co chwila. Wszyscy już wiemy, że wtedy to na zachodzie Europy, we Francyi, powstał mąż, którego poeta Mickiewicz nazwie potem »bogiem wojny«. Wódz ten, wtenczas jeszcze generał Bonaparte, późniejszy Napoleon Wielki, walczył przeciwko wrogom francuskiej rzeczypospolitej, a my Polacy zaciągnęliśmy się w utworzone wtedy przez Dąbrowskiego osobne legiony i walczyliśmy razem z Francuzami. Ufaliśmy bowiem, że tem pomaganiem Francuzom do zwyciężania, zapomocą tego narodu wywalczymy też i straconą niepodległość naszej Ojczyzny. Któż bowiem i na chwilę byłby wątpił o tem, iż naród nasz bytu politycznego niebawem nie odzyska?