Ta strona została przepisana.
powskiego spieszył na Litwę. Często z ulgą, jaką stęskniony na widok takich pamiątek czuje, odczytywałem obydwa; ale po okropnym dniu 8. września[1] nie mogę, spoglądając na nie, wzbronić się tej myśli, że chcąc by szczęśliwym na świecie, wypadałoby niczego nie życzyć, nic się nie spodziewać… A ileż to ofiar wymaga ta prosta prawda przyznania praw człowieka i narodu!…«
A ku końcowi listu rozrzewnia się pisarz i ukazuje całą piękność swej duszy:
»…Jeżeli amnestya[2] nastąpi, powrócę najpewniej