Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na niem i przez nie nadal pełnić będzie świętą służbę dla kraju. Siedm tygodni po burzliwem jesienią morzu płynął ku nowemu okresowi życia — ku nieznanej przyszłości. Płynął z sercem obciążonem tęsknotą, a w czasie przeprawy nowej doznał wielkiej przykrości, gdy pewnej burzliwej nocy bałwany morskie spłukały stajenkę z »wiernym konikiem« ułana. Wiadomo nam, iż w roku 1831 nie było jeszcze tych wielkich statków, siłą pary prujących prąd fal morskich. Okręt żaglowy zdany był na łaskę i niełaskę wiatrów i bałwanów; że zaś jesienią zwykle wichry silniej fale wzburzają i wskutek tego statek gwałtowniej się kołysze, więc i nasz tułacz bardzo ucierpiał od morskiej choroby, czyli gwałtownych wymiotów. To nadwyrężenie nadwątlonego już wojaczką i leczeniem ciała tem znaczniej pogorszyło Marcinkowskiego chorobę płucną.
Wylądowawszy wreszcie w mieście Dundee (Dondi), Marcinkowski musiał poddać się dziesięciodniowemu nadzorowi lekarskiemu, tak zwanej kwarantannie, która jednak właściwą kwarantanną nie była, gdyż nie trwała dni czterdziestu, jak np. na Wschodzie, gdzie to poeta Juliusz Słowacki w podróży do Ziemi św. przez sześć tygodni w odosobnieniu mieszkał na piasczystem wybrzeżu, by dżumy nie przenieść.
Szkoci obawiali się, aby podróżni z Niemiec przybywający cholery im nie przywlekli. Znękany i schorzały, przybył wreszcie Marcinkowski do miasta Montrose (Montros), gdzie go ojciec przyjaciela Masona z prawdziwą przyjął gościnnością. Wypoczywając po trudach podróży, nasz wygnaniec rozpoczął naukę języka angielskiego, od którego szkocki znacznie się różni. Ale że Marcinkowski potem po naukę do Anglii się wybierał, więc też uczył się naprzód tegoż kraju języka, który, chociaż nie trudny, bo nie tak, jak nasz polski język bogaty, jednak osobliwą wymową się wyróżnia.
O przyjaciołach, w kraju pozostałych, myśleć nie przestawał i często do nich pisywał, zwłaszcza do generała De-