I niema w tem przesady, bo Marcinkowski jest wtedy duszą swego rodzinnego miasta, które cios przykry dotknie niebawem. Roku 1830 tracimy arcybiskupa, księdza Teofila Wolickiego, który był nietylko dobrym pasterzem dyecezyi, ale i najprzedniejszym obywatelem i przewodnikiem we wszystkiem, co dobre i szlachetne. Kiedy na publicznej licytacyi sprzedawano nieruchomości po zmarłym arcypasterzu, a obywatelstwo rozkupywało sobie pamiątki po drogim zmarłym, za składkowe pieniądze, z ofiar mieszkańców Wielkopolski zebrane, zakupiono rzecz cenną, bo pierścień arcybiskupi.
Dla kogo?
Dla Karola Marcinkowskiego, tego młodego lekarza, który przez lat siedm zaledwie już tyle dobrego ziomkom i miastu wyświadczył. Tak uroczystym darem współobywatele chcieli mu się odpłacić za niestrudzoną pracę, za serce i pomoc, bez wszelkich zastrzeżeń im dawane.
Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/36
Wygląd
Ta strona została przepisana.