Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stępuje zimny rozum, sztywny na wszelkie namiętności, bierny na wolę serca, głuchy na jego krzyk, obojętny na prądy temperamentu.:
Jak gladjator, występuje okuty w swe zasady, jak w pancerze. Cóż go obchodzi, że się jego przeciwnik męczy, że te blachy straszą go, że go zabijają. On dąży do swego celu.
I ma podstawy wielkie, prawdziwe, pełne prawdy i siły. Lecz występując do walki już przeraża...
Kobieta ciężko westchnęła.
Ona tak walczyła przed laty, takie siły w niej się zmagały.
Jak długo wytrwałaby?... może całe życie.
Los pokierował inaczej.
Przyszedł grom, niespodziewany i odwrócił kartę jej życia.
Po ciężkiej chorobie męża została samą z dziećmi, główną ich opiekunką.
Życie płynęło innym prądem.
Myślała, że ogólna zmiana położenia wpłynie i na zmianę duszy. Lecz światło zbawienia zamiast gasnąć zaczęło się rozświetlać. Potężny krzew uczuć rósł w niebotyczny pień. Wówczas ujrzała, że tylko śmierć potrafi zgasić w niej ten ogień.
Wszystko zostawiła za sobą — prócz miłości.
Wszystkiego się wyrzekła — prócz miłości.
Wzięła ją z sobą jak pochodnię, by oświecać i ogrzewać nią dalsze swe życie.
Odrzuciła wszystko, co on jej ofiarowywał.
Nie miała nadzieji, nie chciała niczego dla siebie, nawet zapomnienia.
Nie chciała widywać, nie zgodziła się na korespondencje.
Zabrała z sobą garstkę drogich wspomnień owianych tęsknotą, i z gorejącą iskrą w sercu poszła.
Śmiało podnosząc głowę i z dumą mówiąc:
Zwyciężyłam!
W męce, w bólu, z żalem ale zwyciężyła..... — — — — —
Kobieta podniosła oczy na portret.
Patrzyła w wyraziste rysy młodego mężczyzny z szacunkiem i wielką czcią. Usta jej szeptały:
— Zwyciężyłam, ale tyś mi do tego dopomógł szlachetnością, wyższością. Ty mię zrozumiałeś.
Jaki szlachetny!