Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na Olimpie zasiadano do nowej uczty. Bogini Ceres okazała się hojną. Po spożyciu Ambrozji i Nektaru, roje dziwacznych karlików wniosło złote tace i misy pełne wykwintnych jarzyn. Cerera rozdawała swe dary.
Wielkie, seledynowe grona fasoli, długie szmaragdy ogórków, gładko wypolerowanych, lub o szorstkiej włosiennicowej powierzchni. Ogromne krwisto czerwone pomidory, błyszczące, pełne różowego soku. Wyglądały jak klejnoty. Na innych półmiskach rozkładały się dumnie, otoczone zielonemu liśćmi, ścisłe, perłowe głowy kalafjorów, rubiny buraków. Tam karlik niesie wspaniałe szyszki, jak bukiety karczochów, ładne złotawo-żółte brukwie i białe kalarepy.
Mnóstwo jarzyn pięknych barwą i kształtami, smacznych. Karzełki uginają się od bogactw matki Cerery, znoszą co raz nowe dziwa, ściągnięte z różnych części świata.
Hojną jest matka ziemi. Lecz najpiękniejsze jarzyny idą na talerz ślicznej córki Cerery, żony podziemnego boga Plutona. Młodziutka Prozerpina jest w gościnie u matki, już szósty miesiąc bawi na Olimpie, przyjmowana owacyjnie przez cały areopag. Bogowie wysadzali się na umilenie czasu wdzięcznej koleżance, każdy na swój sposób chciał ją zabawić. Matka witała ją dywanami fijołków, pod jej stopy słały się pyszne tkaniny z białych przylaszczków, złotych jaskrów, i zielonych aksamitnych traw. Powiewały nad nią wachlarze z irysów i białych lilji, baldachimy róż i moc kwiecia różnego. Do kraśnych ust boginki spływały purpurowe grona wisien, różowe korale czereśni. Na ziemi świeciło mnóstwo małych krwawniczków poziomek, i granaty czarnych jagód. Apollo napawał ją muzyką; w przyrodzie wszystko grało. Mały pazik Apollina — słowik — śpiewał hejnały dla pięknej Prozerpiny. Wilgi roznosiły echem swój gwizd, hukała kukułka, klekotały bociany. Wszystko rozradowane, szczęśliwe z nadejścia — Wiochny. Nawet zinmociałe żaby nie zostały obojętne, co dzień wieczorem do spółki z der-