Strona:Helena Mniszek - Z ziemi łez i krwi.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzy, zatrzymując na jej bruzdach i gęstych zmarszczkach pod oczami. Zaszlochał staruszek spazmatycznym płaczem szczęścia, runął na ziemię jak długi, jął całować trawę z nabożeństwem, jakby ołtarz z relikwiami i obu rękoma ogarniał tę ukochaną żywicielkę, matkę narodu udręczonego niewolą, jedyną opiekunkę swoją, dziadów, ojców i wnuków. I roztwierał szeroko ramiona stęsknione i tulił się cały do ziemi rodzonej, niby do piersi odzyskanej matki, i łkał i zdawało się, że duszę swą wypłacze, że mu serce pęknie z uniesienia.
— Ziemio moja najmilsza! wołał Janiuk, wybawicielko od niedoli i udręki! Tyś to jak święta patronka, w tobie ratunek i nasza ucieczka, w tobie życie, a bez ciebie byłaby śmierć, zaguba naszego narodu. Ziemio, oj ziemio rodzinna! ciebie to jeszcze oglądam, ciebie miłować jeszcze mogę i sławić. Oczy za tobą wypłakałem, serce z tęsknoty wysuszyłem, a otom twój syn wierny, otom wrócił, otom twój ziemio moja!... W nędzy, w zgryzocie wolę żyć, byle tu, byle wśród naszych pól, na własnym zagonie. Ziemio i matko... Służyć chcę tobie do skonu i skonać w obronie twojej i naszej świętej wiary. Amen!
Amen — zaszemrały cicho zboża i trawy, amen zaświergotały ptaki nad leżącym na ziemi Janiukiem, amen zaszeleściały gałęzie grusz polnych i tarnin w kwieciu. Amen — rozniosło się w czystem powietrzu wiosennem i popłynęło hen, w górę ku niebiosom — może pod święte stopy Samego Boga, by ocenił i wysłuchał te serdeczne życzenia wiernego sługi ziemi swej i religji. I może Wszechmocna ręka Najwyższego wzniosła się, by pobłogosławić płaczącego starca — bo cisza w naturze zapanowała uroczysta. Wszystko umilkło i kwilenia ptaków i szumy drzew i szmery i głosy wszelkie, cisza kościelna była dokoła, bo ziemia i powietrze i wszystkie twory słuchały błogosławieństwa