Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lud pochował się wkrótce po chatach. Cisza zaległa wieś i kościół. Tylko w pustej świątyni klęczał przed wielkim ołtarzem skulony pan Jacek i modlił się żarliwie:
Ratuj panie kraj, Ducha swego ześlij, odwróć karę... Boże, bądź miłościw...