Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla swego narodu i widzieć jego błędy. Zdaje mi się nawet, że miłość taka jest również praktyczniejszą, niż ślepe wpatrzenie się w swoje skazy w przekonaniu, że są to róże. Takie zaślepienie, prócz innych superlatywów, dowodzi jeszcze zarozumiałości, ta zaś nigdy nie prowadzi wzwyż, lecz zawsze ku dołowi.
— Ja sądzę, że to jest przedewszystkiem dowodem patrjotyzmu...
— Nie, pani, najwyższy patrjotyzm nie polega na piastowaniu swoich błędów i niedostrzeganiu ich prawdziwego oblicza, ale na tępieniu wad z zawziętością bezwzględną. Przeto kochać, nie zawsze znaczy to samo, co uwielbiać i zachwycać się bezmyślnie, na ślepo.
— Są jednakże narody, które rządzą się wszystkiemi temi uczuciami razem względem swej ojczyzny.
— Naprzykład, wasz naród... Anglja?
— Oh, ileż ironji jest w głosie pani! — rzekła lady podrażniona.
— Przyznaję, Ale pani wie oddawna, że niecierpię waszej zachłannej pychy i zarozumiałości, pomimo, iż mam dla was dużo uznania i... sympatji. Jednak wśród was są ludzie, którzy umieją patrzeć jasno i odróżniać cechy złe od dobrych bezwględnie — Szkoda tylko, że ludzie tacy u was podobnie jak i u nas, w Polsce, nie stoją u steru państwa i na straży narodu.
Angielka spojrzała poważnie w oczy Haliny.
— Tak, to słuszna uwaga pani. Dobrze myślący Anglicy znają wybornie nasze wady, które pani wymieniła. Ale nas psuje siła.
— Powinniście być dumni i kierować się ideą humanitarną. Wszakże świadomość siły napawa was pychą i przekształca instynkt samozachowawczy w brutalną dba-