Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hrabia zniżył głos, choć byli zupełnie sami.
— Tam, profesorze, horrendum! tam działy się potworne rzeczy. Niewypłacalność służbie była chorobą chroniczną i powszednią, zarywali wypłaty, nakładali kary pieniężne za byle co. Skąpstwo i wyzysk łudzi oburzający! Krystyn w nic nie wnikał, bo go to nie interesowało, byle czerpać pieniądze. Wytłaczał majątki jak gąbkę, do sucha, pracowników traktował jak zwierzęta...
— To też zbiera plon swego siewu — mruknął Hruda.
— Profesor myśli, że to on jeden?
— Och, wiem, niestety, że jest jednym z wielu, zwłaszcza w tamtych stronach.
Hrabia machnął ręką, jakby zaznaczając, że nietylko w tamtych. Pustelnik przez chwilę kręcił się trochę, chrząkał, mamrotał coś, wreszcie zapytał z wahaniem:
— Jakież, panie ty mój, Jarów zrobił wrażenie na księciu?...
Stary magnat ożywił się, na twarzy błysnął mu wesoły uśmiech.
— Nie wierzył własnym oczom, mówię ci... kochany. Aa!... dotąd nie może się nadziwić. Integralność Jarowa zdumiewa go, Bożenka mu widocznie imponuje, chociaż nie przyznaje tego głośno. Ale jest tem wszystkiem zaskoczony i jakby dotknięty.
— Dotknięty?... ot.. ot... nie rozumiem.
— Bardzo jasne! Krystyna drażni fakt, że tyle powstało inowacji, krytykuje, oburza się, wydziwia, ale przyziem jest zły, że się to wszystko stało bez niego. Chociaż on by do niczego ręki nie przyłożył, nawet gdyby został. To już taka natura! Najzabawniejsze, że nie wierzy w udział chłopów i służby w ocaleniu Jarowa. Rozkłada ramiona giestem bezradnymi i mówi tak: „Excusez! nie mogę sobie wyobrazić, aby hołota była zdolna do podobnych objawów wdzięczności, aby broniła od zniszcze-