Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czują wszyscy, iż tą ognistą rózgą wielka mścicielka oswobadza, wyzwala. Że ta rózga to jej narzędzie zemsty, a gdy czas próby się spełni, złamie się ją i usunie, by już jeno gałązka oliwna kwitła swobodnie. Szał w duszach potężniał, serca paliły się jasnym płomieniem widocznej już dla wszystkich nadziei.
Ci, dla których wieści o tryumfalnym pochodzie mścicielki były stadem kruków, ci wierzyli w odwet, w raptowne odwrócenie się huraganu, oczekiwali, ufając, iż moment ten blizki. A Nemezis szła i szła.
Stolica wolna!... załopotała wieść na orlich niesiona skrzydłach.
Wolna! wolna!... bo to już arjergarda pochodu wolności, — te jej obecne więzy. To już jeno rózga pozostała po wygnaniu knuta krwawego.
Pustelnik, stary marszałek Orzęcki i księżna żyli niby w blaskach jutrzni. Książę miał wrażenie, że mu ziemia usuwa się z pod nóg. Irytowała go żona i cała jej partja, widoczna już w pałacu, drażniły go złowrogie wieści, gniew jego dochodził do pasji; przestał czytać gazety, zabronił opowiadania sobie nowin. Przeżywał swe strapienia, dygocząc wewnętrznie. Aż oto nowy łopot kruczych skrzydlisk.
Twierdze graniczne złamane. To już zbyt blizko.
Nawałnica jest tuż... tuż. Krwisty wieniec pożogi otoczył horyzont Jarowa, jakby cały palił się dokoła świat. Noce widne od łun, a dnie dymami wokół owiane i grzmot, nie ustający ani na chwilę. W okolicy panika dosięgła punktu kulminacyjnego. W Jarowie zgiełk od uciekających. Drogi zapchane; tłumy piesze, bryki, wozy, ekwipaże. Uciekać!... Uciekać! — wołano z brawurą obudzoną nagle i żywotną. Hasło ucieczki poruszyło i księcia Krystyna. Wstąpiła w niego nagła energja. Był u hrabiostwa Eustachów, tam spotkał Mussin-Puszczewa, ten przyklasnął i pochwalił zamiar.