Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciekawością, z trwogą, w podnieceniu wielkiem. A mgłą ukryta Nemezis, sobie tylko znanym gościńcem, zbliżała się ku celom jej wiadomym, trzymając wagi o obciążonych nadmiernie szalach. Wypadki następowały po sobie gwałtownie. Odmęt światowy porywał swój wir, krew płynęła obficie, łącząc się z posoką wroga i z krwią brata w bratobójczych walkach. Nawałnica rozszalała się; tytaniczne śmigi jej obalały ludzi jak muchy, coraz większe ich zastępy zagarniając w swój młyn piekielny. Pierwszym podmuchem wichury przygnany z zagranicy do Jarowa, książę Krystyn nasłuchiwał głuchego echa surm bojowych z ironicznym uśmieszkiem na ustach. I on mętne oczy wlepił we Wschód, wierząc głęboko, że tam jeno zbawienie, ratunek, że stamtąd padnie cios, kończący jednym zamachem całą zawieruchę wszechświatową. Ufał bezwzględnie i heliotropicznie, obracając się w stronę świetlistego gmachu swojej wiary. Widział to, bo widzieli wszyscy, ale spokoju swego nie zakłócał. Dysputował tylko z ludźmi tych samych pojęć co i on i już ostatecznie znienawidził pustelnika i Orzęckiego, gdyż oni odczuwali w tym zamęcie pogrom jego ideałów, wierzyli w pochód bogini sprawiedliwości i płonące stare serca byłych męczenników nieśli tam, gdzie jeno szczupła garstka młodych serc, dawała w ofierze własną, kipiącą, bujnym temperamentem krew. Książę Krystyn nie pojmował takich wzlotów, dziwiły go, nawet oburzały; on ironizował z zapałów takich, wiarę tamtych nazywał utopią, ich miłość brakiem zdrowego rozsądku i przesadą, ich czyny szaleństwem, a objawy radonych uczuć — szopką dziecinną. Gniewały go te, jak nazywał buntownicze ruchy i sam z poczuciem swej wyższości duchowej giął się lojalnie w stronę przeciwną. Chciał i żonę napoić odwarem własnych przekonań, lecz znowu trafił na opór, wprawdzie nie zdecydowany jeszcze, ale z grubym podkładem wątpliwości w doktryny męża. Księżna skłoniła się raczej ku zapalnym pojęciom, pocią-