Przejdź do zawartości

Strona:Helena Mniszek - Prawa ludzi.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dzieło skończone!
Rzesze robotników mozolą się jeszcze przy sypaniu baterji na rzeką. Ruchy ich są już gorączkowe, znamionujące szalone zmęczenie ludzi, którzy pracują przez dłuższy okres czasu forsownie i niemal namiętnie.
A oto wybrnęli.
Na miejscu pustki dzikiej, stepowej stoi potężna twierdza; na skale, sterczącej wysoko, zwanej, „West-Point“, wznosi się, niesłychanym nakładem zdolności i sił zbudowany na jej szczycie, fort „Putnam“.Nieco niższa, lecz trudna strategicznie, opoka dźwiga cytadelę murowaną. Dalej jeszcze trzy wielkie forty i baterje za rzeką Hudson, nad którą zwisa tytaniczny wąż żelazny, łańcuch złożony z ogniw olbrzymiej wagi, mających po łokciu długości. Dziką pustosz prerji amerykańskiej zaklęto w ostatni wyraz ówczesnej inżynierskiej sztuki, wykazując genjusz człowieka, jego cierpliwość i wolę.
Zapadł wieczór. Słońce rzucało ostatnie krwawe strugi swych promieni na wzniesione fortyfikacje, oblewało jaskrawo światłem wielkie niebotyczne gmachy kamienne, rzucało iskry, całe kaskady świetlanych iglic na bystre fale Hudsonu, szmelcując czarną emalją pełznącego przez jej nurty potwornego węża.
Cała okolica zanurzyła się w purpurowej mgle rozpylonej poświaty zachodu.