Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

CJANA.
A na co? Powiedz?!
PAN.
Zobaczycie! Wnet tu nadejdzie zwycięzca tej opornej bogini. Temu to się podda bez dąsów, z rozkoszą. Hu! hu! Trzeba będzie zmykać mi do ludzkich siedzib, bo Olimp runie z posad, gdy Hera się zemści.
CJANA.
Co ty pleciesz, stary!...
PAN.
Zobaczycie same, wnet się zakotłuje. Zeus, Hera, Demeter, gdy walkę rozpoczną, na wszystkie rogi satyrów i faunów, któżby tu wytrzymał!!...
CJANA (z przestrachem).
Strzec królewny trzeba! Za długo Apollo trzyma ją w tym gaju!
PAN (lekceważąco).
O to się nie bójcie. Tam jej nic nie grozi. Zanadto cnotliwy ten poeta możny... Patrzcie na niebo, jako się zachmurza!

(Zaciemnia się krajobraz).

NIMFA.
Cóż to znaczyć może?...
PAN.
Walka się zaczyna. Zeus już czyha, a Hera zgaduje, jakie to zaloty i czem jej to grozi. To nie lada Danae, albo Europa, to z boginią